Portal tworzy kreatywna agencja marketingowa:

Po co skutecznemu menedżerowi osobisty system alarmowy?

Łukasz Kacprowicz | Młoda Krew Biznesu

Czasem dobrze jest, gdy menedżer posiada pewne informacje zanim zostanie powiadomiony przez pracownika. Ma wtedy okazję wyjść z niespodziewaną inicjatywą albo zacząć czasochłonne działania znacznie wcześniej i pozbyć się problemów znacznie szybciej. Do zdobywania tych informacji służy osobisty system alarmowy.

Oto relacja Garry’ego Ridge’a, dyrektora generalnego międzynarodowej firmy WD-40 Company. Relacja pochodzi z książki pt. „Jak zwyciężać w pracy. Przywództwo wyższego stopnia w praktyce” Kena Blancharda i Garry’ego Ridge’a (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2010). Wykorzystanie za zgodą Wydawcy.

Mówi Garry Ridge:
Pod koniec lipca 2007 roku kończyłem trwającą dwadzieścia sześć dni podróż służbową po całym świecie. Poleciałem z San Diego do Sydney i Perth w Australii, potem do Szanghaju, a na koniec do Londynu.

Po krótkim odświeżeniu się po dziesięciogodzinnej podróży wylądowałem na Heathrow około czwartej i udałem się do hotelu w Mayfair. Po krótkim odświeżeniu się poszedłem na kolację z członkami europejskiego zespołu zarządczego. To był naprawdę długi, męczący dzień – do hotelu wróciłem około jedenastej.

Ranek nadszedł jakoś nadzwyczaj szybko, tym bardziej, że miałem przed sobą dzień pełen spotkań biznesowych. Kiedy wracałem do hotelu około wpół do piątej po południu, cieszyłem się na myśl
o spokojnym wieczorze. W sklepie naprzeciwko hotelu kupiłem kilka piw i coś na wynos do jedzenia, po czym wróciłem do pokoju. Myślałem tylko o jakiejś lekkiej komedii w telewizji i czekającym mnie relaksie.

Przebrałem się do spania w szorty i T-shirt, było mi ciepło i wygodnie. I wtedy zadzwonił hotelowy alarm. Spałem już w wielu hotelach, słyszałem wiele alarmów. Zrobiłem więc to, co zazwyczaj – zignorowałem go. Moje dotychczasowe doświadczenie podpowiadało, że za chwilę alarm zamilknie, zarząd hotelu przeprosi za całą sytuację i życie potoczy się dalej.

Ale tej nocy alarm dzwonił i dzwonił, co zaczynało mnie już irytować. Ten alarm przeszkadzał mi w uprzednio zaplanowanym piciu piwa i oglądaniu lekkiej komedii! Moją uwagę zwróciło dopiero walenie do drzwi. Hotelowy ochroniarz sprawdzał czy wszystkie pokoje były puste. Nalegał na opuszczenie hotelu, więc chwyciłem telefon i paszport i wyszedłem. Ubrany tylko w szorty, T-shirt i nieco małe hotelowe kapcie zacząłem schodzić z szóstego piętra.

Zapomniałem, że w Londynie było zimno. Jeszcze zanim wyszedłem na ulicę, zdałem sobie sprawę, że szorty, T-shirt i kapcie nie były najlepszym odzieniem, jakie można by mieć na sobie o wpół do ósmej wieczorem na ulicach Mayfair.

Wszędzie kręcili się policjanci z psami. Skierowano nas w stronę Berkeley Square i kazano czekać w parku. I tyle miałem z mojego ciepłego pokoju, piwa i oglądania komedii!

Minęła mniej więcej godzina. Zaczęło padać. Było zimno i wilgotno. Z całą pewnością nie byłem odpowiednio ubrany. Dochodziła dziewiąta, kiedy oznajmiono że zagrożenie minęło. Któryś z gości zostawił w hotelowym holu plecak i podejrzewano, że to bomba. W związku niedawnymi wydarzeniami mieszkańcy Londynu podchodzą do takich spraw bardzo poważnie. Zziębnięty, przemoczony i ogólnie nieszczęśliwy wróciłem do mojego pokoju i od razu poszedłem pod prysznic, żeby się ogrzać.

Dwa dni później poleciałem do San Diego. Już po starcie samolotu zacząłem rozmyślać o ostatnich wydarzeniach. Myśli szybko pobiegły w stronę czekania na zimnie po usłyszeniu alarmu. Uświadomiłem sobie jak głupio postąpiłem, nie reagując na pierwszy sygnał. Jeśli zwróciłbym uwagę na pierwszy alarm, miałbym kilka chwil, żeby się odpowiednio ubrać na czas, który musiałem spędzić w londyńskim deszczu. Mógłbym włożyć coś o wiele lepszego niż szorty, T-shirt i hotelowe kapcie.

Uświadomiłem sobie wówczas, że sygnał alarmu ma cel – zwłaszcza, jeśli zdecydujemy się go usłyszeć i zareagować. Pomyślałem, ile sygnałów alarmowych w życiu prywatnym i zawodowym zignorowałem albo nie usłyszałem z powodu hałasu i pędu życia. Na kartce papieru narysowałem dwie kolumny, nad którymi napisałem: „prywatne” i „zawodowe”. Zrobiłem listę wszystkich sygnałów alarmowych czy ostrzeżeń, a wyszło ich wiele. Mam prawie 10 kilo nadwagi, ale nie ćwiczę. A jeśli to rujnuje mój układ krążenia? Zbyt rzadko mówię moim bliskim, że ich kocham. A jeśli to sprawia, że ich uczucia do mnie wygasają? Powiedziano mi, że mam problem ze słuchaniem uwag innych. A jeśli tracę przez to jakieś konstruktywne informacje zwrotne? WD-40 to produkt wytwarzany na bazie oleju. A jeśli olej podrożeje do 100 dolarów za baryłkę? A jeśli, a jeśli, a jeśli!

Gdy skończyłem pisać, okazało się, że wypełniłem całą stronę. Teraz mogłem ocenić ważność danego sygnału alarmowego i dokonać wyboru. Mogłem usłyszeć go i zareagować albo mogłem go zignorować. Czy zignorowanie go oznaczałoby spędzenie kolejnego wieczoru na zimnie?

Koncepcja „sygnałów alarmowych” stała się dla mnie prawdziwym punktem zwrotnym. Zdałem sobie sprawę, jak często pozwalamy doświadczeniom z przeszłości sterować teraźniejszym zachowaniem. Bardzo łatwo zagłuszamy docierające do nas sygnały alarmowe hałasem codziennego życia. Czasem zarówno pozytywny, jak i negatywny szum codzienności blokuje percepcję, zwłaszcza, jeśli wszystko idzie po naszej myśli. Świętowanie sukcesu czasem nas oślepia i wtedy tracimy szanse, które z tego sukcesu wynikają.

Od czasu pamiętnej wycieczki do Londynu podzieliłem się moimi spostrzeżeniami odnośnie do sygnałów alarmowych z wieloma osobami. Odzew był niewiarygodny. To proste ćwiczenie umiejętności postrzegania pozwala nam skoncentrować się na rzeczach naprawdę istotnych, dzięki czemu możemy dokonywać świadomych wyborów. Kilka chwil szczerości z samym sobą może ujawnić przeoczone sygnały alarmowe w tym zakresie – w życiu prywatnym oraz w życiu zawodowym.

W uzupełnieniu do relacji Garry’ego Ridge’a – wyobraź sobie minę podwładnych, gdy przychodzisz do nich z informacją o zbliżającym się zdarzeniu. Ty domyślasz się dzięki swojemu systemowi alarmowemu. Oni jeszcze nic nie wiedzą, ale wykonują twoje polecenie, gdy nakazujesz podjęcie kilku ważnych działań. Za kilka dni okazuje się, że gdyby nie twoja inicjatywa, firma straciłaby paru dużych klientów. Twoi podwładni są pełni podziwu, twój autorytet szybuje w przestworza. A to kwestia kilku chwil szczerości i przyjrzenia się dokładnie rzeczom, które zwykle umykają w codziennym pośpiechu.

Koncepcja menedżerskiego systemu alarmowego to jedna z wielu ciekawostek, które poznasz w książce pt. „Jak zwyciężać w pracy. Przywództwo wyższego stopnia w praktyce” Kena Blancharda i Garry’ego Ridge’a (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2010). Inne ciekawostki to m.in. system zarządzania ocenami pracowniczymi o nazwie „Nie oceniaj mojej pracy – pozwól mi dostać piątkę!” (wskazówki, zasady plus formularz ocen), 12 Prostych Prawd o tym jak zwyciężać w pracy, przykład wizji przywództwa stosowanego w dużej międzynarodowej firmie WD-40 Company.

Książka jest dostępna w tradycyjnych księgarniach oraz na stronie http://ksiegarnia.pwn.pl/produkt/36882/jak-zwyciezac-w-pracy.html.

Dodaj nowy komentarz

Zawartość pola nie będzie udostępniana publicznie.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
  • Use to create page breaks.

Więcej informacji na temat formatowania

CAPTCHA
Przepisz cyfry i litery z obrazka. Stanowi to zabezpieczenie przed spamem. Jeśli znaki są nieczytelne, kliknij ikonę odświeżenia obrazka (dwie strzałki nad ikoną głośnika).